Bądź sobą, bo kim innym chciałabyś być?
Kiedy słyszałam od moich Mentorów i Nauczycieli słowa: „bądź sobą”, „pokochaj siebie”, „poczuj swoją wartość” byłam bliska płaczu. Chciało mi się wyć z bezsilności! Być sobą to znaczy kim? Co ja o sobie wiem? Całe życie funkcjonowałam, żeby zasłużyć na aprobatę najbliższych, żeby przeżyć uwiłam sobie scenariusz złożony z iluzji, prawd objawionych, mądrości rodzinnych i romantycznych filmów… Co to miało wspólnego z prawdziwa mną? Na równi: wszystko i nic… Uczymy się siebie uzyskując informację zwrotną od najbliższych, będąc dziećmi od mamy i taty, babci i dziadka, później od nauczycieli i ludzi, z którymi stykamy się na drodze edukacji. Dla większości miałam być grzeczna i nie sprawiać kłopotów. Zachowywać się zgodnie z oczekiwaniami, nawet jeśli czułam inaczej, szybko to we mnie zostało zabijane, a zaufanie do samej siebie topniało jak kostka lodu. I tak rok po roku, to co wg mnie bolało i było ogromnym problemem wg mamy było bzdurą, to, co dla mnie ładne było krytykowane, to co ważne pomniejszane, kiedy czułam, że to niesprawiedliwe, świat zewnętrzny przekonywał mnie, ze to w porządku i tak wygląda życie. Nie miałam bezpiecznej przestrzeni, żeby doświadczać, próbować, popełniać swoje błędy. O, nie! Na to nie było przyzwolenia. Dlatego nie dowiedziałam się wiele o sobie. za to perfekcyjnie wyćwiczyłam się w zadowalaniu innych. Wystarczył tylko grymas twarzy, a już wiedziałam co powiedziałam nie tak i że natychmiast trzeba powiedzieć określoną formułkę. Miałam także wiedzę, czym zdobędę sobie aprobatę i zasłużę na miłość… tak, tak zasłużę na miłość. Mijały lata, dorosłam, ukończyłam studia(oczywiście, że nie jedne) wyszłam za mąż, wyszłam z małżeństwa i znów weszłam i znów wyszłam… zostałam mamą i dzięki cudownej Opatrzności trzykrotnie! A życie ciągle nie cieszyło, nie było łatwe, lekkie i przyjemne. Nie było najwspanialszą przygodą… Wtedy usłyszałam słowa: „Jak w środku tak i na zewnątrz. Twoje życie jest takie jak Ty. Kim jesteś Iwona?” I to był moment, kiedy runęło wszystko. Czułam się zdruzgotana, bo ja nie wiedziałam KIM JESTEM? Spełniałam wiele ról, uszczęśliwiałam mnóstwo osób, byłam idealnie wyuczonym pracownikiem. Teoria opanowana do perfekcji, praktyka leżała i doprowadzała do czarnej rozpaczy. Wymagałam od siebie, tak jak wymagano ode mnie w dzieciństwie- natychmiast. Miałam wiedzieć, zrobić, dostosować się. Nie widziałam siebie, nie miałam dla siebie życzliwości, wyrozumiałości, sympatii. Wieczne wymówki i obwinianie siebie. Byłam surowa i bezwzględna wobec siebie. Dopiero, kiedy zaczęłam rozumieć, że poznanie siebie, to długi proces i nic się nie dzieje natychmiast. Jak każda droga zaczyna się od pierwszego kroku. Możesz go zrobić już dziś: Przestań krytykować siebie! To pierwszy ruch, żeby zacząć z życzliwością patrzeć na siebie i zacząć się ze sobą zaprzyjaźniać 🙂 Trzymam za Ciebie kciuki! Może tak jak Julia Roberts w filmie Uciekająca Panna Młoda, zrób jajka na tyle sposobów ile znasz i spróbuj, które tak na prawdę smakują Tobie, a nie Twoim bliskim… I to może być pierwszy krok na Twoje drodze do siebie;-)
Z miłością IvA
Leave a Reply